Pszczoła jest kobietą

Pszczoła jest kobietąwywiad z Januszem Kasztelewiczem

Janusz Kasztelewicz, prezes SPZ, właściciel  firmy Sądecki Bartnik

Janusz Kasztelewicz, prezes SPZ, właściciel firmy Sądecki Bartnik

 

Bardzo rzadko udaje się zachować jakość tradycyjnego wyrobu przy produkcji na taką skalę. Sądecki Bartnik produkuje miód sprzedawany w całej Europie. Jak się to Panu udało?

Pasieki naszego gospodarstwa to nieco ponad 1500 pni. Jest oczywiste, że ilość pozyskiwanych w nich miodów odmianowych nie zaspokoiłaby popytu. Zatem, już od kilkunastu lat skupujemy miód od pszczelarzy z całej Polski. Bywają lata, gdy mamy nadprodukcję niektórych odmian miodów. Tak ostatnio jest najczęściej z miodami wielokwiatowymi. To one stanowią obecnie podstawę naszego eksportu. Przy kaprysach aury występują też poważne niedobory. Dlatego miody lipowe, sprowadzamy z rumuńskich Karpat, zaś akacjowe importujemy z Węgier. Te dwa gatunki miodów miody rumuńskich i węgierskich cieszą się uznaniem i renomą na całym świecie, a ich jakość jest bardzo wysoka.

Każda partia miodu poddawana jest w naszym laboratorium skomplikowanym badaniom fizyko-chemicznym. Chodzi w nich m.in. o przeprowadzenie precyzyjnej analizy pyłkowej oraz tzw. przewodności, kwalifikujących miód do odpowiedniej odmiany, a także o uzyskanie absolutnej pewności, że w miodach nie występują pozostałości środków ochrony roślin czy antybiotyków. Pamiętajmy, że pszczoły też chorują, więc muszą być możliwie skutecznie leczone. Żywność trafiająca na stół konsumenta – a miód jest nią poza wszelką wątpliwością – musi być wolna od substancji szkodliwych dla człowieka. Trzymając się obowiązujących norm i własnych, wysokich standardów uzyskujemy jakość, która już od ponad 20. lat cieszy się uznaniem rosnącej z roku na rok rzeszy konsumentów.

Jak można poznać, czy miód jest dobry? Pan dysponuje całym laboratorium, które bada jakość miodu, a jak może poradzić sobie zwykły człowiek?

Za jakość sprzedawanego miodu bierze odpowiedzialność każdy pszczelarz sprzedający miód z własnego gospodarstwa oraz każdy producent, który – tak jak nasza firma – zajmuje się skupem, rozlewem i sprzedażą miodów. W przypadku pszczelarza to rzecz elementarnej uczciwości producenta, który jest zarazem sprzedawcą. W przypadku firm, zajmujących się handlem miodem na daleko szerszą skalę, to nadto m.in.: obligatoryjne badania laboratoryjne – o czym wspomniałem wcześniej – przestrzeganie ściśle określonych prawem norm jakościowych oraz odpowiednie etykietowanie miodów. Na każdej etykiecie „Sądeckiego Bartnika” widnieje moje nazwisko i pełny adres. Tak było zawsze, jest i będzie, bo po pierwsze – jestem pewien jakości produktów oferowanych przez moją firmę, a po drugie – dzielę się z Klientem, czymś, co – może nieco górnolotnie – określiłbym satysfakcją, a może nawet i dumą producenta. Uważam, że wielu kupujących traktuje tak pojętą informację handlową, jako dodatkowe potwierdzenie jakości produktu.

Podaż miodów jest spora, wystarczy spojrzeć na sklepowe półki. Konkurencja – cenowa i jakościowa – także dość ostra. Ostatecznego wyboru „wysokości półki” dokonuje Klient, bo wybór ten zależy również od zasobności portfela. Chciałbym tylko zaapelować do Konsumentów, skoro mamy wolną konkurencję i wolność wyboru, by nie omijali miodów, które w słoikach skrystalizowały lub krystalizują. Krystalizacja miodu świadczy bowiem – tylko i wyłącznie – o jego wysokiej jakości.

Muszę też zwrócić uwagę i przestrzec przed przypadkowym kupowaniem miodów. Zazwyczaj są to produkty niewiadomego pochodzenia, bez etykiet, sprzedawane na placach targowych czy przy drogach. Coraz częściej w słoikach spotkać można nie miód, lecz produkt… miodopodobny, nie mający ani parametrów typowych dla miodów odmianowych, ani właściwości prozdrowotnych czy odżywczych. Konsumentów kusi wygląd i przystępna cena, nawet o 1/3 niższa, niż miodów znajdujących się w sklepach. Proceder handlu podrabianymi i fałszowanymi miodami kwitnie, np. przy „Zakopiance”, od Nowego Targu do Zakopanego, a także w samym Zakopanem.

Sądecki Bartnik produkuje wszystkie chyba rodzaje miodu, od wczesnych wiosennych po jesienne o pełniejszym smaku. Są też miody smakowe. Jaki z miodów cieszy się największym zainteresowaniem klientów? A który jest Pana ulubionym?

Zdecydowanie – miody wielokwiatowe, bo to miody łagodne, dla smakosza w każdym wieku. Tuż za nimi: lipowe, akacjowe i spadziowe (szczególnie z drzew iglastych). Od kilku lat zauważalne jest także zainteresowanie pozostałymi miodami gatunkowymi: rzepakowymi, gryczanymi (smakowo bardzo specyficznymi), wrzosowymi, nawłociowymi, czy rzadziej spotykanymi, trudniejszymi do pozyskania mniszkowymi i malinowymi. Podkreśliłbym jeszcze jedno. Konsumenci coraz częściej w wyborze miodów kierują się nie tylko ich smakiem, ale również własnościami profilaktycznymi.

Jeśli miałbym mówić o swoim ulubionym, to powiedziałbym, że decydują smaki dzieciństwa. Urodziłem się z miodem spadziowym pod… poduszką. Dlatego spadziowy ponad wszystko, a najlepiej z delikatnym, naturalnym dodatkiem miodu lipowego, bo aromat takiej „wczesnej” spadzi jest wyborny i niezapomniany. Ponieważ jestem w kwiecie wieku, rozum i doświadczenie podpowiadają, by częściej sięgać po miód wrzosowy i pyłek kwiatowy, co chętnie czynię, bo są one znakomitymi środkami profilaktycznymi zalecanymi mężczyznom mogącym mieć problemy z nadciśnieniem czy prostatą.

Czy teraz, prowadząc tak duże przedsiębiorstwo ma Pan jeszcze kontakt z pszczołami?

Faktycznie, czasu na pszczelarzenie mam coraz mniej, ale staram się, przynajmniej raz w tygodniu, objeżdżać pasieki wraz z synem – Krzysztofem – i sprawdzać, co się w nich dzieje. Krzysztof przejmuje zarządzanie częścią produkcyjną gospodarstwa. Choć jest dyplomowanym i doświadczonym pszczelarzem, konsultuje ze mną wiele prowadzonych działań, pyta, radzi się, upewnia w słuszności przyjmowanych rozwiązań. Myślę, że fajnie się uzupełniamy. To też jest powód do zawodowej i… ojcowskiej satysfakcji.

Janusz i syn Krzysztof Kasztelewicz  w pasiece

Janusz i syn Krzysztof Kasztelewicz w pasiece

I ostatnie pytanie. Jako bartnik z powołania i wykształcenia z pewnością umie Pan obchodzić się z pszczołami, ale proszę się przyznać – czy i Pana żądlą? Ile razy spotkała Pana taka przygoda?

Ależ, oczywiście – zdarza się, że żądlą. Warto pamiętać, że ich jad – podobnie jak inne produkty pszczele: wosk, propolis, mleczko pszczele, czy pyłek kwiatowy – ma wiele właściwości leczniczych i profilaktycznych. Zdarzają się jednak osoby uczulone na jad czy propolis, u których mogą występować dość ostre reakcje alergiczne.

 

By jednak skończyć naszą rozmowę z uśmiechem, ale też jak najbardziej serio, powiem Pani, że pszczoła jest… kobietą. Jak każda kobieta wymaga troskliwości, spokoju, czułości, ciepła, szacunku, zrozumienia, krótko mówiąc – odpowiedniego podejścia. Jednak – jak każda kobieta – pszczoła potrafi być bardzo zmienna w zachowaniach i reakcjach. Pszczelarze są oswojeni z tym specyficznym przyrodniczym matriarchatem. Muszę zapytać pszczelarki, czyli panie prowadzące pasieki – a jest ich niemało – jak to jest z żądleniem w ich przypadku…

 

– Bardzo dziękuję za rozmowę

Monika Węgrzyn

Źródło: Smaki Życia

Be Sociable, Share!

    Comments are closed.